Wspomnienie z przymusowej sesji EFT w czasie krótkiej, acz mroźnej zimy …

Dzisiaj opiszę pewne moje doświadczenie i związane z nim zastosowanie EFT w celu zmniejszenia poziomu bólu. Przypadek pamiętam dokładnie, bo nawet zanotowałam szczegóły mając zamiar napisać o tym artykuł.  Artykuł wprawdzie nie powstał, ale wykorzystam notatki aby się z Wami moim doświadczeniem podzielić.

W czasie krótkiego tegorocznego “zlodowacenia” zdarzył mi się mały “wypadek”. Przechodząc rano przez park trafiłam na przyprószoną śniegiem zamarzniętą kałużę czego efektem był upadek i silny ból w prawym nadgarstku. Wstałam, otrzepałam się i zaczęłam sprawdzać rękę. Bolało, ale ruszać dłonią mogłam, więc nieco się uspokoiłam, że nic złego mi się nie stało. Po upadku miało prawo boleć.

Zaraz potem  wyruszyłam w podróż, ponieważ miałam wcześniej zaplanowany dość daleki wyjazd. Niestety tym razem sama kierowałam autem. Ręka trochę pobolewała, ale jak już wspomniałam uważałam, że po takim upadku ma do tego prawo. Nie opuchła i mogłam nią ruszać.

Problem zaczął się po południu. Ból ręki nasilał się coraz bardziej i pojawiła się znaczna opuchlizna. Praktycznie nie mogłam już ruszać nadgarstkiem, a tu trzeba było wracać autem do domu.  W tamtej sytuacji nie miałam innej możliwości. Byłam nieźle wystraszona i samą sytuacją, a także perspektywą wizyty gdzieś na pogotowiu i potencjalnego unieruchomienia ręki. Jednak żeby do tego pogotowia trafić najpierw musiałam jakoś tym autem dojechać. Mróz, ślisko, ciemno. W dodatku zaczął sypać śnieg, a ja nie mogłam nawet mocniej złapać kierownicy. Nie mówiąc o przestawianiu biegów.

Na szczęście pomyślałam o EFT i postanowiłam spróbować przynajmniej zminimalizować choć trochę ból. W skali 0-10 bolało na 15 🙂

Zrobiłam rundkę i …. zrobiło mi się słabo z bólu. Teraz bolało chyba na 20.  Jednak ponieważ znam to zjawisko chwilowego “pogorszenia się”, zrobiłam drugą rundkę, a potem jeszcze kilka – już bez ustawienia, tylko samo opukiwanie punktów sekwencji. I coś się zaczęło zmieniać. Najpierw ustąpił strach, a potem stopniowo zaczął ustępować ból ręki.

Zatrzymał się gdzieś na poziomie 6-5, co było na tyle znośne, że byłam w stanie jakoś kierować autem. Z tym poziomem bólu ruszyłam do domu.  Po drodze, co jakiś czas opukiwałam się mentalnie. Nie powiem żebym gnała tym autem. Tak mniej więcej; pyr, pyr, pyr … 🙂 , ale dojechałam cało.

Już na miejscu okazało się, że opuchlizna znacznie się zmniejszyła, a ból zmalał na 3-4.

Ponieważ ból się zmniejszył i znacznie poprawiła mi się ruchomość nadgarstka postanowiłam  zaczekać z wizytą u ortopedy do rana i zobaczyć jak się sprawa z ręką ułoży. Zrobiłam jeszcze kilka rundek, posmarowałam profilaktycznie rękę altacetem w żelu, owinęłam elastycznym bandażem i poszłam spać.

W nocy czułam jeszcze, że boli, ale rano ręka była już prawie w porządku. Tzn. lekki ból i mała opuchlizna utrzymywały się jeszcze przez jakieś 2-3 dni, a potem całkowicie zniknęły. Tym razem mi się upiekło. Ręka do dziś jest ok.

Nie twierdze, że moja ręka była poważnie uszkodzona, bo tego nie wiem. Wiem tylko, że ból był bardzo silny i że nie mogłam ruszać w żaden sposób nadgarstkiem, a potrzebowałam mojej ręki sprawnej na tyle żeby móc jechać autem.

Nie chcę też tutaj w żaden sposób namawiać Was do unikania wizyty u lekarza, szczególnie w przypadku uszkodzenia jakiejś części ciała. Jednak różnie bywa w życiu. Czasem, tak jak w moim przypadku, nie ma możliwości skorzystania z czyjejś pomocy, więc można spróbować sobie pomóc innymi sposobami, np. zastosować rundkę EFT, choćby po to by zmniejszyć poziom bólu na tyle, aby dotrzeć tam gdzie można otrzymać fachową pomoc.

Tak na marginesie; wtedy, kiedy nie było jeszcze EFT 🙂 znajomy opowiadał mi jak pomógł sobie metodą Silvy w sytuacji zwichnięcia kostki. Wybrał się na grzyby i gdzieś w głębi lasu wdepnął w dziurę.  Ból był tak silny, że nie był w stanie w żaden sposób iść, a telefonów komórkowych jeszcze wtedy nie było.  Już myślał o tym żeby jakoś doczołgać się do domu, ale na szczęście pomyślał o Silvie.  Był świeżo po kursie, więc “zamroził” swoją kostkę na tyle, że dał radę dokuśtykać do drogi i tam “złapał” auto , które dowiozło go do lekarza.

Aleksandra